top of page

Uchronić od zapomnienia - wspomnienia hrabiego Schaffgotscha

Ze wspomnień hrabiego Hansa Ulricha (Hans Ulrich Gotthard Maria Friedrich Leopold Hyazinth Aloysius Edgar) Schaffgotscha (10.7.1927 - 3.8.2009), syna Sophie (z domu Hencekl von Donnersmarck) i Hansa Ulricha Schaffgotschów.

CZERWIEC 1944

Wczesny, pogodny poranek. Błogą ciszę przerwał narastający z sekundy na sekundę hałas nadjeżdżających pojazdów.
W końcu ucichł. Przed pałacem zaparkował czarny mercedes w asyście opancerzonego transportera z kilkunastoma żołnierzami.
Z czarnego mercedesa wysiadł Kreisleiter *Werlitz w towarzystwie młodego oficera SS. Była to niezapowiedziana kontrola pracujących w majątku jeńców wojennych.

Nadzorujący kontrolę oficer SS był nadzwyczaj bezczelny. Wpierw nacisnął kilkakrotnie głośny klakson samochodu wykrzykując w kierunku pałacu jak długo ma jeszcze czekać, a po chwili posłał po hrabinę dwóch żołnierzy.
Hrabina Sophie wyszła dopiero po kilku minutach, robiąc to celowo bardzo powolnie i z wielkim spokojem. Oficer, widząc hrabinę, krzyknął „Heil Hitler“, nie doczekał się jednak od niej odpowiedzi. Przy transporterze pozostało 4 żołnierzy. Kreisleiter, oficer SS i hrabina w eskorcie pozostałych żołnierzy udali się parkową ścieżką w kierunku pałacowych szklarni. 17 letni Hans Ulrich z młodszym bratem podążyli za nimi.
Pod szklarnią zwołano wszystkich zatrudnionych i ustawiono w szeregu. Kogoś brakowało. Później okazało się, że dwóch jeńców pomagało w głębi parku przy usuwaniu powalonego po wichurze drzewa. Po kilkunastu minutach dotarli wraz z pałacowym ogrodnikiem.
SS-man pobił prawie do nieprzytomności jednego z nich, bo ten zapomniał zdjąć przed nim czapkę. Tłukł go ułamanym trzonkiem od łopaty. Hrabina Sophie zasłoniła klęczącego na ziemi jeńca, krzycząc na oficera że ma natychmiast przestać. Oficer wściekł się jeszcze bardziej. Zagroził hrabinie, że jeszcze jedno słowo i zabiorą całą jej rodzinę ze sobą, a młody Hans Ulrich zostanie jeszcze tego samego dnia wysłany na front wschodni. Podszedł do Hansa Ulricha i z pogardą wykrzyczał, że przynosi wstyd całej rodzinie, swoim przodkom i Trzeciej Rzeszy, że jest tchórzem i symulantem unikającym służby dla ojczyzny.
SS-man był tak wściekły, że aż poczerwieniał ze złości. Matka hrabiego kazała SS-manowi natychmiast opuścić ich posiadłość grożąc przy tym, że poinformuje o wszystkim jego przełożonych we Wrocławiu. Dodała, że chyba nie zdaje sobie sprawy przed kim stoi i kogo obraża.
Miała odwagę. Od śmierci męża zmieniła się nie do poznania. Kiedyś była cichą, opanowaną osobą, nigdy nie podnosiła głosu, nawet gdy była zdenerwowana. Ostatni rok zmienił ją nie do poznania. Kreisleiter powiedział do oficera SS donośnym, stanowczym głosem: „wystarczy!“, a do hrabiny, że jego cierpliwość w Kopicach powoli się kończy. Odjechali. Po dwóch tygodniach młody hrabia Hans Ulrich dostał wezwanie do służby w obozie pracy Hitlerjugend. Został wysłany do centralnej Polski, do ciężkich prac przy budowie fortyfikacji. Tam ciężko się rozchorował i został odesłany zpowrotem. Przeleżał prawie 2 miesiące w szpitalu, po czym ze względu na jego zły stan zdrowia, został tymczasowo zwolniony z obowiązku służby wojskowej.

* Hrabia opowiadając swoje wspomnienia podał nazwisko Werlitz, bo te utkwiło mu w pamięci w powiązaniu z wydarzeniami pod szklarniami. Dodał jednak, że nie ma pewności/nie pamięta już na tyle dokładnie, czy ówczesny Kreisleiter tak właśnie się nazywał.

KONIEC ROKU 1944

Krótko przed południem, w słoneczny ale bardzo wietrzny dzień, pod PAŁAC w Kopicach podjeżdża kolumna kilku samochodów w eskorcie dwóch motocykli i opancerzonego transportera. To kilkudziesięcioosobowy oddział specjalny (Sonderkommando) katowickiego Gestapo.
"Ewakuacja" - tak się to nazywa oficjalnie, w rzeczywistości to ucieczka przed zbliżającą się Armią Czerwoną.
Nie pytają, tylko zajmują połowę pałacu. Przywożą ze sobą tysiące tajnych akt/kartotek osób którymi interesowało się Gestapo. Odpowiedzialny za transport oficer SS nakazuje zabezpieczenie/obstawienie pałacu i wydaje bezwzględny zakaz opuszczania budynku każdemu kto się w nim znajduje. Czuć napiętą atmosferę, dlatego nikt nie odważa się podejmować jakiejkolwiek dyskusji na ten temat.
Następnego dnia, przed wyjazdem z Kopic, esesmani palą przez wiele godzin stosy akt przed pałacem. Widać że działają w pośpiechu, bo nikt nie zwraca uwagi na to, że wiejący tego dnia silny wiatr porywa wiele niedopalonych kartek gestapowskiego archiwum i roznosi po całym ogrodzie. W końcu odjeżdżają.
17-letni Hans Ulrich biegając ze swoim młodszym bratem w ogrodzie, znajduje dziesiątki rozrzuconych, niedopalonych kartek gestapowskiego archiwum. Wiele z nich to część kartoteki jednej ze śląskich krewnych Schaffgotschów.
Pokazują to swej matce (hrabinie Sophie), która w pośpiechu pali akta w obawie przed Gestapo ... gdyby wrócili i znalezli to tutaj, z pewnością wszystkich by rozstrzelano. Schaffgotschowie zawsze odcinali się od nazistowskiego reżimu. Od wielu pokoleń byli "za Polakami". Za to nie byli lubiani. Gdyby nie ich potężny majątek, poważanie i doskonałe kontakty wśród wpływowej, europejskiej arystokracji, z pewnością już dawno dobrano by się i im konkretniej do skóry ...

WIGILIA 1944. Chociaż linia frontu jeszcze daleko, to i tak każdy zdaje sobie sprawę, że ofensywa Armii Czerwonej w kierunku Śląska i Opola to tylko kwestia dni. Zapada zmrok. Za oknem siarczysty mróz. W Sali Rycerskiej, przy potężnym, wigilijnym stole, zasiada cała rodzina. Wpierw modlitwa ... o pokój, Bożą opiekę i koniec wojny ... 17-letni hrabia Hans Ulrich dzieląc się z matką opłatkiem, widzi po raz pierwszy w jej oczach prawdziwy strach, strach i z trudem tłumione łzy. Wszyscy obecni życzą sobie zdrowia, spełnienia marzeń i końca tej przeklętej wojny.

Matka hrabiego podchodzi z opłatkiem do trzech, stojących obok potężnego stołu, służących. Składa im życzenia, dziękuje za lata wiernej służby i po raz pierwszy, każdą z osobna, przytula do siebie. Najmłodsza z nich wybiega z płaczem, zakrywając ręcznikiem twarz. Zapanowuje grobowa cisza. Wszyscy zrozumieli, że to ostatnie święta w Kopicach i naszym rodzinnym domu. Nawet świąteczne prezenty nie poprawiają atmosfery. Nadeszła północ. Matka stoi w ciemności przy oknie spoglądając na zamarznięty i zasypany śniegiem staw. Chyba powoli żegna się z Kopicami.

STYCZEŃ 1945 - ucieczka z Kopic. Kilkanaście osób w pośpiechu opuszcza majątek pozostawiając w pałacu prawie wszystko. Zabierają tylko tyle ile mogą udźwignąć ... najcenniejsze, rodzinne pamiątki. Ich cel to południowa część Rzeszy - Bawaria, gdzie znajduje się część rodziny.

Wędrują przez Czechy, zatrzymując się u krewnych w pobliżu Pragi. Ktoś z sąsiadów donosi. Zjawiają się czescy partyzanci. Chcą rozstrzelać Schaffgotschów. W końcu zostawiają ich przy życiu, rabują jednak wszystko co Schaffgotschowie mieli przy sobie.         

Po wielu dniach morderczej tułaczki docierają w końcu do granic Bawarii, zajętej już przez amerykanów. Amerykanie nie chcą ich wpuścić  odsyłając spowrotem. Bez dokumentów, bo te zrabowano im wraz z przewożonym dobytkiem, koczują przez 2 tygodnie jak cyganie w pobliżu granicy.

Nie mają już nic, ani pieniędzy, ani kosztowności ... przeżywają jedynie dzięki sprycie 17-letniego Hansa Ulricha. Ten w zamian za żywność, pracuje dla amerykańskich żołnierzy, wywołując filmy z ich aparatów fotograficznych. Przed paroma laty nauczył go tego ojciec, który często i chętnie fotografował swoje dzieci i rodzinne wydarzenia, a później sam zajmował się obróbką zdjęć. Wtedy młody Hans Ulrich nie przypuszczałby, jak bardzo przydadzą mu się wskazówki i wiedza przekazana przez nieżyjącego już ojca, za którym tęsknił i którego właśnie w tych chwilach tak bardzo mu brakowało.

© Janus Skop - www.kopice.org

 

 

Opublikowane wspomnienia hrabiego Schaffgotscha, to mozolnie zebrany przeze mnie materiał, podczas wielu prywatnych rozmów z hrabią w latach 2007-2009. Niestety, to czym dysponuję, to jedynie okruchy wspomnień tamtych dni. Nie zdążyłem tak naprawdę uchronić od zapomnienia tego co miałem zamiar. Spóźniłem się, czego nie potrafię wybaczyć sobie do dnia dzisiejszego. 

Dalsza publikacja zamieszczonych tutaj wspomnień hrabiego, tylko po otrzymaniu pisemnej zgody autora i w niezmienionej treści/formie oraz z podaniem autora i źródła zamieszczonych wspomnień, a więc "Autor: J.M.Skop na stronie www.kopice.org". W publikacjach internetowych proszę dodatkowo o umieszczenie pod publikowanym tekstem, dobrze widocznego, aktywnego linku do strony www.kopice.org

bottom of page