W odwiedzinach u Joanny i Hansa Ulricha Schaffgotschów (1901)
Latem 1901 roku, Joannę i Hansa Ulricha Schaffgotschów odwiedził Ludwig Vincenz (Chlodwig) Graf zu Sayn-Wittgenstein (1864–1936).
Najpierw zawitał do pobliskiego Sulisławia (Zülzhoff), gdzie w tamtejszym pałacu mieszkał syn Joanny, Hans Karl Gotthrad z rodziną.
Hans Karl Gotthard jedynie w nim mieszkał. Pałac w Sulisławiu kupiła (1888) i przebudowała jego matka Johanna Schaffgotsch (Gryzik von Schomberg-Godulla) i to jedynie ona była cały ten czas jego właścicielką.
Po wizycie w Sulisławiu, hrabia Chlodwig zu Sayn-Wittgenstein udał się do oddalonych od Sulisławia o kilkanaście kilometrów Kopic (Koppitz).
Tam został bardzo gorąco przyjęty i ugoszczony przez Joannę i Hansa Ulricha, założycieli kopickiej lini Schaffgotschów.
Swoje wrażenia z podróży i wizyty w Sulisławiu oraz Pałacu w Kopicach, Graf Sayn-Wittgenstein z wielkim entuzjazmem opisał w październiku 1902 roku w artykule zatytułowanym "Auf Deutschlands Edelsitzen (1) – Schloß Koppitz in Oberschlesien", na łamach gazety "Die Woche", skąd pochodzą dołączone poniżej fotografie. Był to jego pierwszy artykuł z serii publikacji poświęconych majątkom niemieckiej arystokracji.
OTO PRZETŁUMACZONA Z HISTORYCZNEGO ORYGINAŁU NA J.POLSKI TREŚĆ WSPOMNIANEGO ARTYKUŁU:
"Niedaleko Grodkowa (Grottkau), na granicy Górnego i Dolnego Śląska, gdzie Nysa Kłodzka toczy swoje często niszczycielskie wody, z daleka wita podróżnych dumna budowla, Pałac w Kopicach (Schloss Koppitz), zbudowany w najszlachetniejszym stylu gotyckim.
Pałac, którego początki sięgają 1360 roku, został przebudowany w swojej obecnej formie pod rządami hrabiów Sierstorpff i jest obecnie w posiadaniu hrabiego Hansa-Ulricha Schaffgotscha od prawie pół wieku.
Dynastia Schaffgotschów, należąca do niemieckiej szlachty, sięga czasów wypraw krzyżowych, ale poza tym, podobnie jak wszystkie dynastie szlacheckie, ma swoją legendę.
Legenda ta opowiada o młodym pasterzu, Gotsche, który spokojnie wypasał swoje owce pod rządami jednego ze śląskich książąt.
Pewnego razu ziemie książęce nawiedził potwór, * ptak Gryf. Ludzie i bydło padali ofiarą nienasyconego drapieżnika.
Książę krainy przysiągł, że tego kto uwolni jego ziemie od bestii, niezależnie kim będzie ów śmiałek, wynagrodzi nadaniem mu tytułu rycerskiego. To, co nie udało się zaprawionym w bojach rycerzom i szlachcicom, udało się młodemu pasterzowi: zabił ptasiego gryfa, a książę dotrzymał słowa i podniósł prostego człowieka z ludu do rangi rycerza. Tak w skrócie przedstawia się historia pasterza Gotsche, który zabił drapieżnego ptaka.
Piękny fresk w holu Pałacu w Kopicach urzekająco ilustruje moment, w którym książę, otoczony swoimi rycerzami i ludźmi, nadaje tytuł rycerza odważnemu i silnemu młodzieńcowi. W tle obrazu widać czterech mężczyzn niosących olbrzymie ciało ściętego potwora na noszach wykonanych z gałęzi drzew. Młody rycerz otrzymał przydomek "Schaffgotsche" - Gotsche, który niegdyś pasł owce - a jego rodzina rozrosła się na wiele linii na Śląsku i w sąsiednich krajach.
Jedna z tych linii rezyduje obecnie w Pałacu w Kopicach (Schloss Koppitz), reprezentowana przez hrabiego Hansa Ulricha. Hrabia, który przez wiele lat był aktywny w parlamencie, przeszedł teraz całkowicie na emeryturę. Kilka miesięcy temu świętował swoje siedemdziesiąte urodziny przy powszechnym udziale okolicznej ludności. Ciepłe i słoneczne wiosenno-letnie miesiące spędza w swoich ukochanych Kopicach, a tylko w miesiącach zimowych mieszka w swoim pięknym, okazałym pałacu we Wrocławiu (Breslau).
W Kopicach, w ciągu około 40 lat, hrabia Schaffgotsch stworzył dla siebie wspaniały dom. Pałac został zbudowany przez niego w czystym stylu gotyckim, a wokół wspaniałej posiadłości założono piękny, rozległy park. Front pałacu odbija się w czystym, wypełnionym wyspami jeziorze, po którym wdzięcznie suną błyszczące srebrne łabędzie. Dwa sztuczne jelenie w gotowości bojowej strzegą wejścia do wody, nad którą w dali faluje smukły pomnik (chodzi tutaj o Siegessäule czyli Pruską Kolumnę Zwycięstwa). Hrabia Schaffgotsch wzniósł honorowy pomnik dla synów majątku i wioski Koppitz, którzy zginęli w chwalebnej kampanii przeciwko Francji (1870-71).
Przed prawą stroną frontu pałacu wbudowany jest niewielki bastion, na którym w bardzo klimatyczny sposób ustawiono Mitrailleuse/** Kartaczownicę Reffye, sprawiającą wrażenie, że blokuje i strzeże wejścia do zatoczki. Mały most ozdobiony gotyckimi iglicami prowadzi do stajni hrabiego po lewej stronie, która może poszczycić się sporą liczbą cennych koni i kolekcją pięknych uprzęży.
Tyły pałacu wychodzą daleko w stronę parku z zielonymi łąkami, kolorowymi dywanami i gustownie ułożonymi grupami drzew, z których ciemnej zieleni wystaje biała świątynia (chodzi o "Świątynię Diany"/Pawilon Diany) i zwodniczo imitowana ruina (czyli Burgruine/dzisiejsza "Mysia Wieża").
Po lewej stronie frontu znajduje się pałacowa kaplica, która również została zbudowana w surowym stylu gotyckim i ukończona dopiero w 1897 r. Wnętrze, jasne i przyjazne, jest bardzo przytulne i jest skarbem serca hrabiny. Przy odpowiednim oświetleniu oko patrzącego jest oczarowane zmieniającą się obfitością mieniących się kolorowych refleksów z chóru. Po przeciwnej stronie kaplicy, na tyłach pałacu, znajdują się szklarnie, w których wysokich szklanych salach kwitnie i pachnie bujna flora tropików. Ale w samym pałacu, w jego szerokich, przestronnych pokojach, panuje elegancka przytulność i przyjazna gościnność.
Hrabia i jego żona, z domu Gryzik von Schomberg-Godulla, prześcigają się w staraniach, aby pobyt gości w Koppitz (Kopice) był jak najprzyjemniejszy.
Byłem gościem hrabiego i hrabiny przez trzy dni i z wielką przyjemnością wspominam spędzone tam godziny. Hrabia nie znudził się oprowadzaniem mnie po pałacu i parku, pokazując mi z ogromną przyjemnością, co stworzył z miłością i artystycznym zrozumieniem przez większą część swojego życia. Spacerował ze mną po elegancko urządzonych wnętrzach, zwracając moją uwagę to na cenny obraz, to na rzadki artefakt lub wyjątkowe trofeum myśliwskie.
Wędrowałem u jego boku przez park, który oferuje tak wiele piękna i uroku, że trwałoby zbyt długo, aby wymienić wszystkie niespodzianki, które można tam zobaczyć. Spoglądasz w lewo na zachwycający zakątek, w którym skaczący sztuczny lew przykucnął pod palmowymi liśćmi paproci, a smukła pantera obnażyła zęby, podczas gdy bezpośrednio po prawej stronie znajduje się mały alpejski krajobraz ze smukłymi kozicami siedzącymi na porośniętych mchem skałach, zdających się być gotowymi do lotu w każdej chwili.
Największą dumą hrabiego jest jednak jego zwierzyniec, który zamieszkuje pół tysiąca jeleni i danieli. Szlachetne zwierzęta przechodziły obok powozu, w którym obwoził mnie sam hrabia. Potężne jelenie o wspaniałych, wielograniastych porożach, ufne zwierzęta z cielętami spokojnie oddalały się w bok leśnej ścieżki. Delikatnie zbudowane łopatacze przyglądały się nam, kłusowały żwawo obok i uciekały dopiero, gdy stopniowo się zbliżaliśmy. Przyjazne stworzenia zdawały się wiedzieć, że ich najgroźniejszy wróg, człowiek, zostawił swoją "śmiercionośną rurę" (strzelbę) w domu bo panuje okres ochronny.
Ale później, gdy liście drzew w parku zaczynają przybierać blady kolor, zbliża się czas rykowiska, i ten spokojny obraz szybko nabiera innego wyglądu. Wtedy wśród buków i jodeł rozbrzmiewa sygnał myśliwski, psy gończe przemierzają lasy, strzelby wesoło popiskują, a niejeden szlachetny okaz zwierzyny pada po celnym strzale hrabiego i jego zaproszonych na polowanie gości. Hrabia, który jest wielkim myśliwym, posiada bogatą kolekcję poroży około 2800 sztuk samodzielnie upolowanej zwierzyny.
Jednak z wyjątkiem sezonu łowieckiego, dni w Kopicach upływają hrabiowskiej parze spokojnie i przyjemnie, upiększone częstą obecnością ich dzieci, które powychodziły za mąż w bliskim sąsiedztwie.
Syn hrabiostwa, hrabia Hans Karl Schaffgotsch, mieszka zaledwie godzinę drogi od Kopic (Koppitz) w swoim pałacu w Sulisławiu (Schloss Zülzhoff) z żoną, baronową z domu von Fürstenberg, i trójką uroczych dzieci. Również w Sulisławiu (Zülzhoff) zostałem ugoszczony w tradycyjny dla Schaffgotschów sposób. Oba pałace utrzymują ze sobą stały kontakt, ale dziadkowie są najbardziej szczęśliwi, gdy są otoczeni przez liczną gromadkę swoich kwitnących wnuków w Kopicach.
Niechętnie opuszczałem gościnny Pałac w Kopicach i przez długi czas spoglądałem na jego wysoką wieżę, gdzie ostatnie pożegnanie wysyłała mi biało-czerwona flaga, heraldyczny kolor hrabiów Schaffgotsch.
* Gryf – mityczne zwierzę przedstawiane najczęściej z ciałem lwa oraz z głową i skrzydłami orła. Stwory te miały być okrutne i dzikie z natury, często polować na konie, woły i inne duże zwierzęta. Były też rzekomo groźne dla ludzi. Gniazda zakładały wysoko w niedostępnych górach (wikipedia).
** Kartaczownica Reffye - czyli francuska kartaczownica salwowa, będąca udoskonaloną modyfikacją wcześniejszej konstrukcji belgijskiej Josepha Montigny'ego, opracowaną przez Jeana-Baptiste'a Verchère'a de Reffye. Z technicznego punktu widzenia kartaczownica nie jest karabinem maszynowym, gdyż przeładowywanie następuje ręcznie, a nie automatycznie. Mimo to w języku francuskim słowo mitrailleuse oznacza karabin maszynowy.
Kartaczownica Reffye zamiast oryginalnych 37 luf kalibru 11 mm posiadała ich 25 o kalibrze 13 mm objętych metalowym płaszczem (tj. w rurowej obudowie) i zamontowanych na artyleryjskim podwoziu. Ładowana była odtylcowo za pomocą wsuwanego w otwór zamka bloku płytowego magazynka, wypełnionego nabojami tak, że ich rozmieszczenie odpowiadało układowi luf. Po odsunięciu tylnej części zamka, do broni wsuwano magazynek, po czym ponownie zamykano blok zamka. Broń uruchamiano korbą połączoną z zespołem 25 zamków, powodując załadowanie pocisku, odpalenie i wyrzucenie łuski. Wystrzeliwanie odbywało się kolejno z każdego rzędu luf (niektóre wersje przystosowano do strzelania salwą). Do 1870 roku przyjęcie do uzbrojenia armii francuskiej kartaczownicy Reffye było utrzymywane w ścisłej tajemnicy. Dzięki temu zastosowanie kartaczownic podczas wojny francusko-pruskiej (wojna między mocarstwami II Cesarstwem Francuskim a Królestwem Prus, wspieranym przez inne kraje niemieckie, trwająca od 19 lipca 1870 do 10 maja 1871) miało być istotnym zaskoczeniem dla wojsk pruskich, które jednak świadome zagrożenia, unikały większych strat poprzez taktyczne rozpraszanie swej piechoty. Zarazem po stronie francuskiej nie opracowano taktyki użycia nowej broni. Po wojnie francusko-pruskiej o przypadkach skutecznego zastosowania kartaczownic zapomniano, a po roku 1885 zostały one zastąpione karabinami maszynowymi. (wikipedia)
▷Jeśli korzystasz z /lub udostępniasz mozolnie zebrane i opublikowane przeze mnie tutaj informacje, uszanuj proszę moją pracę/mój czas i podaj źródło, czyli linka/adres mojej strony. Będę Ci za to bardzo wdzięczny :)
© kopice.org
Ostatnia aktualizacja 24 lipca 2024